Najnowsze wpisy, strona 8


sie 20 2002 Jak osobiście. Ja?
Komentarze: 2

Zbadaj. Ulicą idzie dziewczyna. Sama. Zadbana, fajnie ubrana. No, może lekko grubawa, ale podobno atrakcyjna. Nie pospolita, ale też nie jakaś wyjątkowa. Chociaż... jedna rzecz ją wyróżnia z tłumu przechodniów. Zauważasz to dopiero, jak podchodzisz bliżej, jak Cię mija. Po Twojej twarzy przebiega jej wzrok. Nieobecny, zły. Takie oczy. Oczy- dziwoczy. Mijasz ją i myślisz, że to tylko złudzenie było. I zapominasz. Ale Ci, co na codzień muszą w te oczy patrzeć nie zapominają. Zastanawiają się, skąd w nich tyle wrogości. A jeszcze inni, znający przyczynę, też od czasu do czasu próbują dociec, jak to możliwe, że z tej dumnej twarzy pała taki chłód i taki... smutek. A ja wiem, czemu. Wiem, skąd te zabawne zmarszczki na czole, nad brwiami, kiedy robię miny. Wiem, skąd skrajność- albo dumnie do góry, albo cicho w dół. Jest we mnie dużo złości. Bardzo dużo. Trzymam ją mocno, ale czasami pozwalam jej się wylać. Zwykle kontrolowanie. I zwykle na bliskich. Bo na nich mogę bezkarnie. A zresztą, może to jakieś wołanie o pomoc. Bo oprócz złości jest dużo smutku. Do siebie, do otoczenia. Pretensji. O to, że jest tak, a nie inaczej. Od pierdół, po rzeczy poważne. Do mamy, że nie chce rozwieść się z ojcem. Do brata, że mnie przed nim nie broni. Do rodziny, którą interesują szczegóły, żeby mieć o czym opowiadać przy niedzielnej kawie, w swoim idealnym domu, z idealnym ogrodem, w idealnym życiu. Tak, mam moc żalu do bliskich, że nie próbują mi pomóc. Zaczynam się zastanawiać, czy nie poradzić sobie samej. Powstrzymuje mnie strach, ze potem będą mnie szantażować, że o wszystkim doniosą tu i tam, jak nie dam tego i owego. Nauczyłabym tego parcha szacunku. Sorry, oni by nauczyli. Niech się boi. Tak, jak my się od lat boimy. Nie wiem, czy to zrozumiecie... Każdy mój związek był w jakiś sposób chory. A to dlatego, że ja w nim nie byłam sobą. Bo cały czas się max kontrolowałam, to co mówię, co robię, jak się zachowuję w danych sytuacjach. Czemu? Żeby nie usłyszeć słów sarkazmu, ironii, wytykania błędów. Żeby mnie ktoś, rzekomo mi bliski nie ośmieszył. Tak jak mój ojciec ośmieszał moja mamę. Jak mnie ośmieszał. Wszystkich zresztą. Dopiero jak miałam 18 lat zdałam sobie z tego sprawę. Ale to, że nazwiesz swój lęk, nie oznacza, że przestaniesz się bać. Prawda?

 

Zadzwonię do qmpla.. Pójdziemy do Tesko na lody Szelera. Orzechowe z nugatem w środku. Albo pistacjowe. On uwielbia pistacjowe. Ale Jego przymnie niema.

 

O smutku napiszę kiedy indziej.

 

 Messik do przyjaciółki z przed chwili

Siemaneczko. Nie dzwonie, bo to nie ma za bardzo sensu na zrazie, bo calymi dniami siedze ......... i ruszyc sie z ......... nie moge. A strasznie chcialabym sie z moja kochana Kama zobaczyc, bo zle mysli mi po glowie maszeruja,z ojcem- bo znowu musze jego wredna geba ogladac,z mama,ogolnie z rodzina,bo muj kuzyn mi wala wyjebal,a ciotka mysli,ze odwrotnie i sie nie odzywa,z ........,bo raz jest super i gadamy jak dawniej,a raz nic dawniej nie przypomina.Potrzebuje pogadac i posmecic.wiesz, kama,mam bloga-taki wirt pamietnik.Moze dam Ci namiar.Ty i tak moja zamotasuplana glowe znasz,wiec moze az tak dziwnie mi nie bedzie.zastanowie sie. Bo jak bym napisala tam cos na Ciebie, ze taka cholera jestes,to moglabym miec przesrane :)P No, zobacze. Zadzwonie jutro, pogadam z mam o urlopie :) Papapap, tesknie baaaaaaaardzo i caluje i sciskam. tylko nie mow Michalowi, bo mnie powiecsi, jak jest zazdrosny :))) I nie dziwie sie zreszta, bo ma powazna konkurencja przeciez.

bonnie : :
sie 19 2002 Do ciemnej strony zła. Subtelny bluzg.
Komentarze: 4

Ciemna strona zła kazało mi się pierdolić. Bardzo błyskotliwe. Myślę jednak, że zabrzmiałobyś bardziej przekonywująco, gdyby nie te błędy ortograficzne. Dla mnie jesteś nikim. NIKIM. Nie udzielaj się więcej na moim blogu, chyba że Twoja krytyka będzie poparta konkretnymi argumentami, czymś konstruktywnym.

bonnie : :
sie 19 2002 Popłakałam się do monitora
Komentarze: 0

Zajebiście. Popłakałam się do monitora. Przez niego. Z małej literki. Dzisiaj mu się nie należy duża. Napisał mi, że nie pozwolił mi poznać jego drugiej strony. Tej czułej, delikatnej. Wiedział, jak bardzo tego potrzebuję, a mimo to nie zdobył się na to. Twierdzi, że nie chciał rozbudzać we mnie uczuć. Więc jak to jest, że ja mogłam jakoś podejść, przytulić się, pouśmiechać, bez uczuć? Uważam, że coś mi zabrał. Że gdyby nie to, byłoby lepiej. Czuję się jak rzecz. Zabrał mi część uroku, jaki miał nasz niecodzienny... związek? No bo jakby na to nie patrzeć, to był związek dwojga ludzi. Oparty na seksie, ale był. Ja nie wiem, czy mam rację, ale skoro zdecydowaliśmy się na taką znajomość, to chciałam mieć już wszystko. Full service. Tymczasem nie dostawałam wszystkiego. I o to mam żal. (...) Mam jednak do niego żal, o ta nie odkrytą drugą połowę. On o tym wie. I prosi o zrozumienie. A tak między nami, to wiem, że po części ma racje. Ale tego głośno nie powiem.

bonnie : :
sie 18 2002 To nie do Ciebie
Komentarze: 0

Nie, to nie do Ciebie, Dziwny. To agresor do wszystkich szmaciarzy, jakich miałam wątpliwą przyjemność spotkać w swoim życiu. Unoszących się cudzymi przeżyciami, czyimiś emocjami, podcinającym sobie żyły tępym szkłem, dołujących się na pokaz, do przesady charyzmatycznych, z zamglonym spojrzeniem. Bardzo muszę się starać, żeby zaakceptować osobę w takich „ciężkich” klimatach. Nie mówię, że to jest awykonalne, znam kilka osób, uwielbiam Je. Tyle.

bonnie : :
sie 18 2002 przemyśliwo
Komentarze: 3

Mam ochotę napisać, co sądzę o laskach w kulturze hip hop. W Polsce. No więc, laska w klimacie tym w kraju oczywistym, powinna być niewidoczna. Wiedza- jak najbardziej! Znajomości- bez nich ani rusz. Oczywiście nie z lamusami, jak to najczęściej bywa, tylko z ludźmi się poważnie liczącymi, na scenie, a już na pewno w mieście swoim. Żadnego rymowania. Żadnych (o zgrozo!!!) begów. Deska... rolki... graffiti... jasne, czemu nie, ale tylko jak rzeczywiście ma się co zaprezentować. Ale, kontrowersyjnie, panna powinna dbać o siebie i dobrze tyłkiem kręcić na bibkach. Szeroko się uśmiechać i zabawiać inteligentną  rozmową, nie przetykaną co dwa słowa bluzgami. Być przekonana o swojej wartości, wozić się (w dobrym znaczeniu), i ciągle nad sobą pracować. A przede wszystkim mieć swoje poglądy, i umieć podawać konkretne argumenty na ich poparcie. Mieć SWOJE zdanie, swoje przemyślenia, a nie czerpać tylko z tekstów innych, nagle uzmysławiając sobie, że faktycznie tak jest. Ale to chyba przychodzi z wiekiem. Zrozumienie.  

bonnie : :