Jak osobiście. Ja?
Komentarze: 2
Zbadaj. Ulicą idzie dziewczyna. Sama. Zadbana, fajnie ubrana. No, może lekko grubawa, ale podobno atrakcyjna. Nie pospolita, ale też nie jakaś wyjątkowa. Chociaż... jedna rzecz ją wyróżnia z tłumu przechodniów. Zauważasz to dopiero, jak podchodzisz bliżej, jak Cię mija. Po Twojej twarzy przebiega jej wzrok. Nieobecny, zły. Takie oczy. Oczy- dziwoczy. Mijasz ją i myślisz, że to tylko złudzenie było. I zapominasz. Ale Ci, co na codzień muszą w te oczy patrzeć nie zapominają. Zastanawiają się, skąd w nich tyle wrogości. A jeszcze inni, znający przyczynę, też od czasu do czasu próbują dociec, jak to możliwe, że z tej dumnej twarzy pała taki chłód i taki... smutek. A ja wiem, czemu. Wiem, skąd te zabawne zmarszczki na czole, nad brwiami, kiedy robię miny. Wiem, skąd skrajność- albo dumnie do góry, albo cicho w dół. Jest we mnie dużo złości. Bardzo dużo. Trzymam ją mocno, ale czasami pozwalam jej się wylać. Zwykle kontrolowanie. I zwykle na bliskich. Bo na nich mogę bezkarnie. A zresztą, może to jakieś wołanie o pomoc. Bo oprócz złości jest dużo smutku. Do siebie, do otoczenia. Pretensji. O to, że jest tak, a nie inaczej. Od pierdół, po rzeczy poważne. Do mamy, że nie chce rozwieść się z ojcem. Do brata, że mnie przed nim nie broni. Do rodziny, którą interesują szczegóły, żeby mieć o czym opowiadać przy niedzielnej kawie, w swoim idealnym domu, z idealnym ogrodem, w idealnym życiu. Tak, mam moc żalu do bliskich, że nie próbują mi pomóc. Zaczynam się zastanawiać, czy nie poradzić sobie samej. Powstrzymuje mnie strach, ze potem będą mnie szantażować, że o wszystkim doniosą tu i tam, jak nie dam tego i owego. Nauczyłabym tego parcha szacunku. Sorry, oni by nauczyli. Niech się boi. Tak, jak my się od lat boimy. Nie wiem, czy to zrozumiecie... Każdy mój związek był w jakiś sposób chory. A to dlatego, że ja w nim nie byłam sobą. Bo cały czas się max kontrolowałam, to co mówię, co robię, jak się zachowuję w danych sytuacjach. Czemu? Żeby nie usłyszeć słów sarkazmu, ironii, wytykania błędów. Żeby mnie ktoś, rzekomo mi bliski nie ośmieszył. Tak jak mój ojciec ośmieszał moja mamę. Jak mnie ośmieszał. Wszystkich zresztą. Dopiero jak miałam 18 lat zdałam sobie z tego sprawę. Ale to, że nazwiesz swój lęk, nie oznacza, że przestaniesz się bać. Prawda?
Zadzwonię do qmpla.. Pójdziemy do Tesko na lody Szelera. Orzechowe z nugatem w środku. Albo pistacjowe. On uwielbia pistacjowe. Ale Jego przymnie niema.
O smutku napiszę kiedy indziej.
Messik do przyjaciółki z przed chwili
Siemaneczko. Nie dzwonie, bo to nie ma za bardzo sensu na zrazie, bo calymi dniami siedze ......... i ruszyc sie z ......... nie moge. A strasznie chcialabym sie z moja kochana Kama zobaczyc, bo zle mysli mi po glowie maszeruja,z ojcem- bo znowu musze jego wredna geba ogladac,z mama,ogolnie z rodzina,bo muj kuzyn mi wala wyjebal,a ciotka mysli,ze odwrotnie i sie nie odzywa,z ........,bo raz jest super i gadamy jak dawniej,a raz nic dawniej nie przypomina.Potrzebuje pogadac i posmecic.wiesz, kama,mam bloga-taki wirt pamietnik.Moze dam Ci namiar.Ty i tak moja zamotasuplana glowe znasz,wiec moze az tak dziwnie mi nie bedzie.zastanowie sie. Bo jak bym napisala tam cos na Ciebie, ze taka cholera jestes,to moglabym miec przesrane :)P No, zobacze. Zadzwonie jutro, pogadam z mam o urlopie :) Papapap, tesknie baaaaaaaardzo i caluje i sciskam. tylko nie mow Michalowi, bo mnie powiecsi, jak jest zazdrosny :))) I nie dziwie sie zreszta, bo ma powazna konkurencja przeciez.
Dodaj komentarz