Komentarze: 4
Czytałam sobie wpisy Frau Kotki Psotki. Ciekawe. Pośmiałam się, powzruszałam nad wierszami. Spodobała mi się opcja spisania paranoji. A moje paranoje?
-jak coś mówię, to ma to być zrobione zaraz i jak najlepiej, inaczej krzywo się patrzę i awanti.
-jak coś robić, to pożądnie, jak najkrócej i konkretnie. Zwykle jak trzeba coś uskutecznić pożądnie i precyzyjnie, to jest to mało miłe. Wniosek: trza to zrobić szybko. Proste.
-rozwlekanie opowieści dziwnej treści. Nie znoszę, jak ktoś coś komuś, albo o zgrozo mnie opowiada, przeskakując z wątka na wątek, gubiąc się i w ogóle nawiązując do spraw niezwiązanych zupełnie. Szlag mnie trafia na miejscu.
-podobnie nie cierpię, jak Herr czy Frau Ktoś smęci o rzeczach, o których pojęcia nie ma, mieć nie może, i raczej mieć nie będzie. Albo jak pojęcie wynika z opowiadań znajomych.
-czasami mam zajawke na ciszę i bezruch. Na przykład: oglądam film, a ktoś mi się tu wierci obok. Albo hałasuje. Czipsy żre. Wrrr. Ogólnie rzecz biorąc, po pewnej godzinie w nocy jedyna aktywnośc jaką toleruję to posówanie. No, albo moja aktywność, ale wtedy w drodze do kuchni po picie albo do kibla po siku staram sie nie przeszkadzać. Proste. nie czyń bliźniemu... znane.
-drażnią mnie ludzie w pociągach przysłuchujący się rozmowom innych podróżnych, na dodatek gapiąc się bezczelnie. Mam w zwyczaju okazywać im moje niezadowolenie. Równie bezczelnie. Ale jak błyskotliwie!
-jak idę spać, muszę mieć lustra pozakrywane.
-i nie znoszę kapiącego kranu. Wstane nad ranem i dokręcę. A jak się nieda, to podłożę szmatkę, coby nie słyszeć. A z zegarka wyjme baterie. Nic nie mogę słyszeć.
-a najbardziej nie lubię stanu doła. Takiego jak mój teraz. Pisze pierdoły, żeby tylko nie iść spać. Bo spanie ma to do siebie, że nie przychodz mi od razu. Za to myśli momentalnie. Wolałabym juz spać w pokoju pełnym luster, niż zajmować się tą głębią głowy. Pierwszy rok studiów to dla mnie okres depresji. Totalne zmiany. Dobra mina do złej gry. Napisze o tym. Tylko że nie przed spaniem.
-moja ulubiona paranoja? Że nic mnie już w życiu nie czeka dobrego. Kilka ostatnich tygodni tak nie myślałam, ale powoli znowu wraca. Boje sie myśli, że razem z czasem coś tracę. Chyba sie zawiodłam na zyciu... na sobie... . Ała... .
-ale juz hiper wałkiem jest to, że nadal wierze w swoją wyjątkowość, zajebistośc, i w to, że potrafie fajnie pisać.
Papapapapaparanojo :).