Archiwum 17 sierpnia 2002


sie 17 2002 Późna Notka
Komentarze: 0

(...) Te złudzenia dość szybko się rozwiały. I nie powiem, żeby mi było jakoś extremalnie żal. Bo Herr On mnie miejscami drażnił, i jakby się nad tym głębiej zastanowić, to jakoś mnie do Niego nie porywało. I nie miałam opcji myślenia o Nim dzień i noc. (...) I jak już przywykłam do Jego dotyku, do zapachu skóry i krótkiego, szybkiego oddechu, zapadałam się w Niego na maxa. Dawał mi coś, czego nie miałam od żadnego innego. (...) Było zajebiście. Aż się skończyło. Teraz noce spędzam sama. W pustym łóżku. On nie przyjdzie. Nie poczuję już Jego oddechu na mojej szyi. Dłoni na piersiach. Nigdy nie zapomnę Jego uśmiechu kiedy na Nim siedziałam, a On dochodził. Szeptu, kiedy mnie brał. Uwielbiałam czuć Go w sobie. Zabierał mi powietrze. I były momenty, kiedy ten Jego uśmiech widziałam jak przez mgłę. A teraz łóżko jest puste. I nie mogę do Niego przywyknąć. Jesteśmy koleżanka i kolega. Od tamtej pory gadaliśmy tylko chwilkę. (...) Nasza znajomość ceną... . Jest dla mnie kimś wyjątkowym. Nie chciałabym, żeby zniknął z mojego życia. Bo wtedy musiałabym zapomnieć, żeby nie bolało. A to są zbyt ważne wspomnienia, żeby kazać im odejść.  

bonnie : :