Archiwum sierpień 2002, strona 2


sie 18 2002 Jestem tutaj jak strzała zatruta
Komentarze: 4

Czytałam sobie wpisy Frau Kotki Psotki. Ciekawe. Pośmiałam się, powzruszałam nad wierszami. Spodobała mi się opcja spisania paranoji. A moje paranoje?

-jak coś mówię, to ma to być zrobione zaraz i jak najlepiej, inaczej krzywo się patrzę i awanti.

-jak coś robić, to pożądnie, jak najkrócej i konkretnie. Zwykle jak trzeba coś uskutecznić pożądnie i precyzyjnie, to jest to mało miłe. Wniosek: trza to zrobić szybko. Proste.

-rozwlekanie opowieści dziwnej treści. Nie znoszę, jak ktoś coś komuś, albo o zgrozo mnie opowiada, przeskakując z wątka na wątek, gubiąc się i w ogóle nawiązując do spraw niezwiązanych zupełnie. Szlag mnie trafia na miejscu.

-podobnie nie cierpię, jak Herr czy Frau Ktoś smęci o rzeczach, o których pojęcia  nie ma, mieć nie może,  i raczej mieć nie będzie. Albo jak pojęcie wynika z opowiadań znajomych.

-czasami mam zajawke na ciszę i bezruch. Na przykład: oglądam film, a ktoś mi się tu wierci obok. Albo hałasuje. Czipsy żre. Wrrr. Ogólnie rzecz biorąc, po pewnej godzinie w nocy jedyna aktywnośc jaką toleruję to posówanie. No, albo moja aktywność, ale wtedy w drodze do kuchni po picie albo do kibla po siku staram sie nie przeszkadzać. Proste. nie czyń bliźniemu... znane.

-drażnią mnie ludzie w pociągach przysłuchujący się rozmowom innych podróżnych, na dodatek gapiąc się bezczelnie. Mam w zwyczaju okazywać im moje niezadowolenie. Równie bezczelnie. Ale jak błyskotliwie!

-jak idę spać, muszę mieć lustra pozakrywane.

-i nie znoszę kapiącego kranu. Wstane nad ranem i dokręcę. A jak się nieda, to podłożę szmatkę, coby nie słyszeć. A z zegarka wyjme baterie. Nic nie mogę słyszeć. 

-a najbardziej nie lubię stanu doła. Takiego jak mój teraz. Pisze pierdoły, żeby tylko nie iść spać. Bo spanie ma to do siebie, że nie przychodz mi od razu. Za to myśli momentalnie. Wolałabym juz spać w pokoju pełnym luster, niż zajmować się tą głębią głowy. Pierwszy rok studiów to dla mnie okres depresji. Totalne zmiany. Dobra mina do złej gry. Napisze o tym. Tylko że nie przed spaniem.

-moja ulubiona paranoja? Że nic mnie już w życiu nie czeka dobrego. Kilka ostatnich tygodni tak nie myślałam, ale powoli znowu wraca. Boje sie myśli, że razem z czasem coś tracę. Chyba sie zawiodłam na zyciu... na sobie... . Ała... .

-ale juz hiper wałkiem jest to, że nadal wierze w swoją wyjątkowość, zajebistośc, i w to, że potrafie fajnie pisać.

Papapapapaparanojo :).   

 

bonnie : :
sie 17 2002 Późna Notka
Komentarze: 0

(...) Te złudzenia dość szybko się rozwiały. I nie powiem, żeby mi było jakoś extremalnie żal. Bo Herr On mnie miejscami drażnił, i jakby się nad tym głębiej zastanowić, to jakoś mnie do Niego nie porywało. I nie miałam opcji myślenia o Nim dzień i noc. (...) I jak już przywykłam do Jego dotyku, do zapachu skóry i krótkiego, szybkiego oddechu, zapadałam się w Niego na maxa. Dawał mi coś, czego nie miałam od żadnego innego. (...) Było zajebiście. Aż się skończyło. Teraz noce spędzam sama. W pustym łóżku. On nie przyjdzie. Nie poczuję już Jego oddechu na mojej szyi. Dłoni na piersiach. Nigdy nie zapomnę Jego uśmiechu kiedy na Nim siedziałam, a On dochodził. Szeptu, kiedy mnie brał. Uwielbiałam czuć Go w sobie. Zabierał mi powietrze. I były momenty, kiedy ten Jego uśmiech widziałam jak przez mgłę. A teraz łóżko jest puste. I nie mogę do Niego przywyknąć. Jesteśmy koleżanka i kolega. Od tamtej pory gadaliśmy tylko chwilkę. (...) Nasza znajomość ceną... . Jest dla mnie kimś wyjątkowym. Nie chciałabym, żeby zniknął z mojego życia. Bo wtedy musiałabym zapomnieć, żeby nie bolało. A to są zbyt ważne wspomnienia, żeby kazać im odejść.  

bonnie : :