..:: BicZ ::..
Komentarze: 2
Hmmm. Zdenerwowałam się dzisiaj. Tracąc mnóstwo czasu, mojego i Mamy mojej, udało mi się w końcu podpisać umowę abonamentową w telefonii komórkowej Plus GSM. To, że od początku miałam wrażenie, jakby robili mi łaskę, to szczegół. To, że niekompetencja pewnej pracownicy doprowadzała mnie do pasji, również. Ostatnimi czasy miałam przyśpieszony kurs cierpliwości, więc przetrwałam wszystko. Ale kiedy cholerny program do cholernych mp3 plików, po raz kolejny wykrył urządzenie, a potem poinformował mnie, że nie ma bata, kawałków nie prześle, podając jakieś enigmatyczne wyjaśnienia, że mogę sobie podłączyć jeszcze raz, a jak nie, to znowu, to się, no, ee, wqrwiłam jak sto diabłów. Zadzwoniłam więc do salonu. Naprawdę, na prawdę chciałam być cierpliwa, przysięgam, że miałam zamiar być miłą, ale jak usłyszałam, że „nie umiem”, „nie mogę’, „nie znam się”, bo „pracuję tu od niedawna”, to już była przesada. W takich sytuacjach szlag mnie trafia i potrafię być do przesady elokwentna i dosadna. No i byłam. Mój brat powiedział, że gdyby z nim ktoś tak i takim tonem rozmawiał, rzuciłby słuchawkę i nie odbierał. Hmmm, blond wywłoka z drugiego końca przewodu mnie wyprowadziła z równowagi.
Po pierwsze, nie powinna mi na dzień dobry wyjeżdżać z tekstem, że się nie zna, tylko posłuchać, poudawać, że myśli i zaproponować jakieś logiczne rozwiązanie. Po moim głosie można się było kapnąć, że jestem zła, a ona swoją infantylnością tylko pogorszyła sytuację. To, że pracuje tam od niedawna, nie jest absolutnie żadnym usprawiedliwieniem, wręcz przeciwnie, działa na jej niekorzyść, bo jak jest się nowym w jakiejś pracy, to powinno się maksymalnie zainteresować tematem, żeby taki leszcz jak ja nie mógł je zagiąć. Debilka, nie dość, że nie ma pojęcia o PR (w pracy, w której kontakt z klientem to 75% obowiązków), to jeszcze ma zerowe pojęci w ofercie firmy. To, że Nokie 5510 podłącza się do kompa kablem w standardzie, to nawet dziecko wie. A jak, qrwa, mentalnie?! „Teraz wyobrażam sobie, że jestem na partycji G, ymmm, lećcie dane... ymmmm... „ Qrwa. Ta debilka powiedziała, że mogę sobie zadzwonić do Pana Łukasza, że on mi powie. Kolo spoko, nic do niego nie mam, ale nie mam zamiaru bulić za połączenia na komórkę. W końcu ona do niego zadzwoniła, zapomniała tylko rozłączyć się zemną, więc wszystko słyszałam, co mówiła. Hmm, zamiast powiedzieć mu, w czym problem, powiedziała tylko, że grożę jej przyjazdem do tego salonu i siedzeniem przez pół nocy i marudzeniem nad problemem. Kolo zadzwonił do mnie i się ugadaliśmy, dla odmiany dla niego byłam miła. Anyway, umówiliśmy się na jutro. Ale ja nie pójdę, bo przyjechał mój kuzyn i okazało się, że to wina programu i naprawił. Typek jest informatykiem mechanikiem robotykiem, to się zna. Narobiłam zamieszania w pizdu, straciłam nerwów w cholerę, ale jest spoko. Mogę sobie jeździć do Katowic i słuchać mp3 do woli. A telefon jest bardzo spoko, znajomi, którzy go wyklinali, jak się pobawili, docenili jego oryginalne wzornictwo nawet. Ale to nic, bo jak przeglądałam aktualną ofertę Nokii, aż mi szczena opadła. Anyway, jest looźnie.
Nooo, tak to wygląda. Jestem świnia. Idę, posłucham najzajebistszego na świecie RED HOT CHILI PEPPERS. Wiem, że tych lat ślepoty nic nie wymaże, ale uzupełniam wiedzę trybami natychmiastowymi. Idę, Zzzzzzz...., si ju sun.
Dodaj komentarz